Postacie

sobota, 21 czerwca 2014

5.Dwie odmienne historie

~~~~~~*~~~~~~
,,Czasu było tak bardzo mało, a jednak trzeba było podjąć decyzje...''

  Tak.. Trzeba było podjąć tą ważną decyzje
~~~~*~~~~
 Dla Okamiego to była chyba najtrudniejsza walka w życiu
Walka ze sobą...
Ze swoim prawdziwym ,,ja''
Czy on naprawdę zaakceptuje ,,to''?
~~~*~~~
Okami nareszcie przemówił
-Jesteś tego pewny...?-zapytał chłopaka obok-Jesteś pewny, że będziesz ze mną do końca... Że nie ważne co, będziesz mnie kochał?
-Nie jestem człowiekiem, który rzuca słowa na wiatr. Obiecuję, że będę Cię kochał i że będę do końca, do samej starości-odpowiedział kruczoczarny
-Tyle że... Nie jestem tym kim myślisz..-szepnął wilk
-Hę? To znaczy?-zdezorientował się Sasuke
-Po prostu... Nie jestem czymś, za co mnie uważasz... Dlatego mnie nie zaakceptujesz
-Nie bądź głupi, Okami. Przecież każdy ma swój sekret i to nic takie--
-To jest ważne!-wrzasnęła wkurzona postać
Nie zwlekając zakapturzona postać wzięła Uchihe za rękę i wybiegli razem z Akademika
-Gdzie Ty biegniesz, Okami?-spytał
-Pokażę Ci, dlaczego nie możesz mnie zaakceptować
Chłopaka bardzo zaskoczyło zachowanie ukochanego, nigdy by nie przypuszczał, że on-ten który prawie chciał go zabić-teraz boi się, że nie zostanie zaakceptowany
Chłopcy zatrzymali się przy małym jeziorku otoczonym drzewami
-Jesteśmy daleko stąd, nikt nie może się dowiedzieć o tym spotkaniu-rzekł Okami-A więc pokaże Ci...Moją prawdziwą postać
Sasuke obserwował postać zdejmuję ubrania
To co zobaczył niesamowicie go zszokowało
Zobaczył coś, co przeczyło wszystkim prawom tego Świata, coś co jest po prostu nie możliwe...
-Kim...Nie. Czym TY jesteś...-powiedział przestraszony nastolatek
Tak... po prostu cholernie się zdziwił na widok dobrze zbudowanej nastolatki z białymi jak śnieg włosami... przepięknymi niebieskimi oczami, które były tak hipnotyzujące...
Ale nie to go tak bardzo zdziwiło
Zdziwił go fakt, że owa dziewczyna miała 9 również białych ogonów, białe szpiczaste długie uszy i ogromne lśniące skrzydła
To było.. po prostu nie możliwe...
~~*~~
-Teraz już wiesz...-rzekła-jestem wilczycą z dziewięcioma ogonami*....Nie jestem człowiekiem, tak jak Ty...Dlatego nie mogę być pokochana.
Zszokowany chłopak patrzył na dziewczyne jak na ducha, no cóż. W prawdzie można powiedzieć, że jest czymś nadprzyrodzonym....
-Ja-kim cudem..-nareszcie się odezwał
Wilczyca usiadła na brzegu jeziora i zaczeła mącić palcem wode.
-Gdy miałam 3 latka byłam ponad przeciętnym dzieckiem-do tego ludzkim. Rozumiałam bardzo dużo rzeczy... Inne dzieci nie były w stanie dorównać mi inteligencją. Rozumiałam również, że moi rodzice byli bardzo biedni... do tego prawie na skraju śmierci poprzez niedożywienie. Oddawali mi całe jedzenie jakie mieli, chociaż ja nie chciałam, żeby głodowali. Mówili, że ten Świat jest na otwarcie mojej dłoni i, że oni nie muszą już żyć, chcą tylko bym ja żyła. Miałam jeszcze starsze rodzeństo- brata i dwie siostry. Jedna z sióstr zajmowała się rodzicami, druga zajmowała się domem, a brat pracował. Jednakże jego pensja nie była wystarczająca abyśmi mogli wszyscy przeżyć,  dlatego dbali tylko o mnie. Kupowali mi rzeczy, karmili mnie, ale ja tego wszystkiego nie chciałam, nie potrzebowałam tych rzeczy... Chciałam tylko, żebyśmy byli rodziną. Pewnego chłodnego wieczoru-gdyż było to w Boże Narodzenie-wszyscy mogliśmy być razem w domu i chociaż ten jeden raz porozmawiać i pośmiać się jak prawdziwa rodzina.
Stół był ubogo nastrojony jedzeniem, ale to nam sie przeszkadzało. Najważniejsze było to, iż rodzice w końcu jedli, a nie oddawali mi swoje porcje.
Ten dzień był dla mnie ostatnim dniem szczęścia....
Kiedy wszyscy poszli spać-ja jako jedyna nie mogłam. Czułam podświadomie, że coś jest lub będzie nie tak, że coś sie strasznego stanie.
I tak było...
Około godz. 1 usłyszałam głosy mężczyzn w naszym domu, lecz zachowałam zimną krew i poszłam zobaczyć, co się dzieje.
W salonie zobaczyłam garstkę ludzi w białych fartuchach noszących na plecach moją rodzinę...
Zaczełam wrzeszczeć, krzyczeć, jakby mnie obdzierano ze skóry... Po prostu cholernie się bałam, że wszyscy umrzemy.
Zabrali i mnie, lecz jeszcze przed tym powiedzieli, że niedługo będziemy w lepszym Świecie albo w lepszej skórze... Wtedy wbili mi w żyłę jakąś trucizne, przez co zasnełam
Obudziwszy się w dziwnym laboratorium myślałam, że to wszystko był sen i, że zaraz obudzę się i znów będę ze swoją rodziną
Lecz było inaczej... Nie budziłam się, byłam nadal w tym okropnym miejscu i patrzyłam jak ci okropni ludzie robią eksperymenty na MOJEJ rodzinie...
Rozcinali im brzuchy.... Twarze... Wszczepiali jakieś implanty-i to wszystko bez żadnego uśpienia...
Ty nie wiesz jak to jest widzieć wnętrzności swoich rodziców... słyszeć ich krzyki bólu i cierpienia.. wołania o pomoc...
Płakałam i krzyczałam, żeby przestali... Wrzeszczałam tak głośno, że w końcu przyszedł do mnie jeden z nich i powiedział: ,,Twoja rodzina jest za słabiutka, żeby przyjąć te wszystkie geny... Ale Ty.. wyglądasz na zdrową i zadbaną. Nie martw się o nich, już są na tamtym Świecie''
W tamtym momencie wszystko mi się zawaliło, jakby pękło we mnie wszystko.
Popadłam w okropną rozpacz, chciałam być na miejscu rodziców i rodzeństwa, ale żeby oni tylko nie cierpieli. Chciałam cierpieć za nich, to ja powinnam umrzeć-a nie oni.
Kiedy skończyli wynosić zwłoki i wnętrzności. Podeszli do mnie i popatrzyli się na mnie z politowaniem. Byłam związana, nie mogłam się ruszyć...
Nagle przyszła pewna kobieta, wyglądała na bardzo miłą i już myślałam, że powie: ,, Zostawcie ją i tak już się dużo nacierpiała''
Jednak powiedziała dokładne przeciwieństwo tego: ,, No to co, chłopaki. Bierzemy ją, malutko cierpiała, gdyż wygląda na rozpuszczone dziecko. Jeżeli jej ciało przyjmnie ,,to'' to przyjmie i całą reszte ,,tego''. Ona stworzy dla nas nowy Świat, hahaha!''
Nie wiedziałam o co w ogóle chodzi... Okropnie się bałam... Jakie ,,to'', jaki ,,nowy Świat''?
Wtedy wzieli mnie na ogromną platforme gdzie przypieli mnie pasami-bym nie uciekła
,,-Zaczynamy, ślicznotko''-powiedział jeden z nich i zaczął mnie rozbierać po czym wziął skalpel i naciął brzuch
Nigdy w życiu nie czułam takiego bólu.... Cieli mnie żywcem. Przechodziły przeze mnie ogromne spazmy bólu, krew lała się litrami i nie wiem jakim cudem się nie wykrwawiłam. Zapewne była to sprawka tych leków, które mi wstrzykiwali patrzyłam jak wyjmują moje organy i wstrzykują do nich jakieś płyny, następnie znów mi je wkładali do środka i zaszywali...
Kiedy ból zaczął nie być przeszkodą w mówieniu szepłam: ,, Co wy chcecie zrobić... dlaczego robicie takie okropne rzeczy?''
,,Będziesz stwórczynią nowego Świata... Świata który będzie przepełniony tylko miłością i szczęściem. Pozwolimy Tobie tam rządzić i być Panią, ale w zamian będziesz musiała nas tam zabrać''-odpowiedzieli mi chórem
,,Dlaczego moja rodzina...?-zapytałam zaciekawiona tym wszystkim
,,Nie tylko Twoja-testowaliśmy już wiele osób, ale żadna nie przeżyła. TY wydajesz się być dobrym królikiem doświadczalnym''
Nie mogłam nic zrobić... Byłam tam tak długo, że straciłam rachubę czasu...
Codziennie przychodzili i codziennie mnie cieli i wstrzykiwali nowe próbki
Pewnego dnia-skonczyli, miałam wtedy 4 lata, tak mi się przynajmniej zdaje...
Przyzwyczaiłam się do bólu, właściwie to go nie czułam już tak bardzo jak za pierwszym razem.
Byłam przygotowana na to, że jak zawsze mnie zabiorą, lecz było inaczej...
,,Nasz eksperyment został już prawie skończony. Została tylko jedna rzecz, dzięki której prawdziwa moc przebudzi się w Tobie''-rzekła do mnie ta ,,miła'' kobieta
Zawołała czterech mężczyzn, którzy zabrali mnie do jakiejś kapstuły wypełnionej niebieską cieczą, wsadzili mnie tam i podłączyli do mych pleców kabelki, prawdopodobnie one dostarczały mi tlen.
Ta niebieska ciecz była tak bardzo ciepła i przyjemna, czułam się tam dobrze....Czułam jakby to było jedyne bezpieczne miejsce w tym przeklętym laboratorium.
Będąc tam znużyło mnie to na tyle iż zasnęłam... Miałam wtedy dziwny sen...
Byłam w nim ja i moje ,,nowe ja''
Widziałam jak będę wyglądać po tym wszystkim, jednak wtedy nie docierało to jeszcze do mnie..
Kiedy zaczęłam się budzić szkło, które podtrzymywało kapsułę pękło, a ja wypadłam na zimną podłogę... Już zmieniona... Tak jak mnie teraz widzisz, tak wtedy wyglądałam.
Moje włosy z czarnych zrobiły się śnieżnie białe, wyrosły mi wilcze uszy, a moje ludzkie zanikły. Do tego dostałam ,,w prezencie'' jeszcze skrzydła i ogony... Byłam w wielkim szoku...
Wstałam i spojrzałam na całą ekipe, która się przy mnie zebrała, spojrzałam na nich... morderczym wzrokiem... A oni pokłonili się mi
,,-O, wielka Pani Nowego Świata. Kłaniamy się przed Tobą jako Twoi słudzy. Prosimy o wysłuchanie, Droga Pani-rzekli,,-Mamy do Ciebie prośbę, chcemy byś stworzyła przepiękny Świat, przepełniony miłością i szczęściem''
,,Miłość i szczeście?... Nie ma i nie będzie takiego Świata''-sykłam po czym zaatakowałam ich
Niestety nic nie pamiętam z tego co się tam wydarzyło, nie pamiętam jak ich zabiłam... Obudziłam się tylko widząc wszędzie tysiąc trupów.
Potem wstałam cała zakrwawiona i przysięgłam sobie, że zabije wszystkich, którzy są szcześliwi... Chciałam aby cierpieli...
~~*~~
-Tysiąc trupów... czyli to co było w Twoich aktach było prawdą...-szepnął Sasuke
-Tak, jednakże nie pamiętam tej walki...Wiem tylko, że to ja ich zabiłam, ale jakim sposobem... Nie mam pojęcia-powiedziała
Chłopak analizował wszystkie informacje, które usłyszał. Przeżył szok kiedy zobaczył nastolatke, a teraz jest mu bardzo jej żal
-Nie wiedziałem, że mogłas przeżyć takie okropne rzeczy... Moja historia w porównaniu do Twojej to błahostka..-rzekł Uchiha
-Opowiedz mi, prosze-popatrzyła na niego
-Dobrze...-zgodził się- Więc moja historia zaczyna się gdy miałem 5 lat, podobnie jak Ty byłem inny od moich równieśników, nigdy nie miałem problemów z zagadkami, obliczeniami czy pisownią. Nazywali mnie Jastrzębiem
Od zawsze byłem typem samotnika, dlatego też nie miałem przyjaciół i nie chciałem ich mieć. Jedynym moim przyjacielem był mój brat-Itachi, kochałem go najbardziej na Świecie...
W przeciwieństwie do Twoich- moi rodzice mało się mną zajmowali, jedynie mój starszy brat oddawał mi swoją porce, kupował ubrania i zajmował się mną.
Mimo iż ojciec mnie bił, a matka puszczała się na wszystkie strony... kochałem ich.
Fugaku-bo tak zwał się mój tata, lał mnie pasem za byle co, ale Itachi zawsze stawał w mojej obronie. Braciszek nigdy nie został zbity, ojciec go miłował bardziej niż żonę i mnie.
Miałem bardzo dużą rodzinę, ale na Święta i różne okazje nic nie dostawałem od nich, mimo iż rodzina była bardzo bogata.
I tu znów mój brat grał najważniejszą role, on dostawał zawsze dużo prezentów i dzielił się nimi ze mną. Mówił mi, że gdy on będzie pełnoletni to zabierze mnie stąd i będziemy życ na wsi z daleka od wszystkich.
Pewnego gorącego dnia-bo był to pierwszy dzień lata byłem z rodzicami w salonie i rozwiązywałem krzyżówki, gdyż Itachiego nie było i nie miałem co robić, a on zawsze mnie gdzieś zabierał.
,,-Mógłbys wyjść na dwór,smarkaczu. Biegać po dworzu jak inne dzieci. Dupa Ci sie kiedyś spaśnie i przypomnisz sobie moje słowa''-karcił mnie ojciec
,,-Fugaku, spokojnie. To tylko dziecko, jeszcze będzie wychodzić i szaleć z dziewczynami''-matka zawsze była inna, troskliwa i miła. Ale była dziwką, co troche mnie brzydziło.
Ignorowałem zaczepki ojca, tylko braciszek wiedział, że jestem samotnikiem i nie chce mieć kolegów
Mówiłem mu wszystko... Był dla mnie wszystkim.
Gdy miałem już iść spać usłyszałem krzyk matki więc zbiegłem ze schodów tak szybko jak się dało
Krzyczała na widok umierającego Fugaku
Przyglądałem się temu wszystkiemu w szoku-nie mogłem się ruszyć, strach mnie sparaliżował
Zobaczyłem jakiegoś zamaskowanego faceta idącego w strone mojej mamy, chciałem już krzyknąć aby uciekała, gdy nagle została pchnięta nożem
Upadła i wyjąkała jakieś słowa, których nie usłyszałem dokładnie...
Byłem zrozpaczony, pobiegłem cicho na góre zakrywając dłonią usta, aby napastnicy nie usłyszeli mojego płaczu i schowałem się w szafie
,,Dobra, wynieść ich. Cel zneutralizowany''-słyszałem jak wynosili ciała moich rodziców, nigdy nie płakałem tak głośno...
Mój ojciec pracował w policji, w NAJLEPSZEJ policji w całej Japonii. Dlatego został zabity...
Niestety nie wiem, dlaczego matka została
Około północy usłyszałem głos Itachiego nawołujący mnie, ale nie potrafiłem mu odpowiedzieć, nadal byłem sparaliżowany..
Otworzył moją szafe i wtedy zobaczyłem pierwszy raz w życiu jego przestraszone oczy
,,-Braciszku, co tu się stało!?''-mówił przytulając mnie
,,-Mama i tata.... Nie żyją...''-płakałem
Brat uspokajał mnie przez całą noc, był mi wtedy najbardziej potrzebny
Następnego dnia powiedział, że nie chce mieszkać w domu gdzie zabito rodziców, dlatego wynajął nam mieszkanie w hotelu
Nie doszedłem do siebie całkowicie, było mi nadal okropnie przykro.
,,-Wszystko będzie dobrze, Sasuś. Obronię Cię i zawsze będziemy razem''-pocieszał mnie
Byłem przekonany, że tak będzię, jednakże się pomyliłem.
W moje szóste urodziny Itachi powiedział, że przyjdzie z wielkim prezentem
Ten dzień... Był moim ostatnim dniem normalnego życia
Czekałem na niego... najpierw godzine, potem dwie, trzy, cztery, jeden dzień, drugi, tydzień, dwa.... A on już nigdy nie przyszedł.
Na początku myślałem, że mnie zostawił-wtedy popadłem w największą rozpacz w moim całym życiu- Jednak, gdy okazało się, że został zamordowany przez tych samych ludzi, co zamordowali moich rodziców-troche mi ulżyło, że mnie nie zostawił i nie uciekł...
Wtedy uświadomiłem sobie, że zostałem sam.. Zupełnie sam... chciałem popełnić samobójstwo, dlatego skoczyłem z trzeciego piętra...
Obudziłem się w szpitalu, lekarze powiedzieli, że miałem wielkie szczęście, że żyje. Spytali mnie czy podam numer do rodziców albo opiekunów, ale ja nic nie odpowiedziałem.
Zabiłem ich wszystkich gołymi rękoma wyrywając oczy i uciekłem jak najdalej się dało...
Wtedy przysięgłem sobie, że pomszcze moją rodzine.... Tak właśnie zaczęła się moja rola jako zabójca
~~*~~
-Twoja historia również jest smutna, dlaczego... Dlaczego to własnie MY musimy cierpieć..?-rzekła dziewczyna i zalała się łzami
-Nie płacz, Okami-szepnął Uchiha-Teraz zaczniemy nowe życie, przetrwamy tą Pechową Klase razem...
-Więc... Akceptujesz to jak wyglądam...-powiedziała połszeptem
-Tak... Kocham Cię, Oka--
-Mów mi Arya, Sasuke..-przerwała mu wilczyca
-Dobrze, Arya. Kocham Cię-Mówiąc to pocałował ją namiętnie w usta głaszcząc jej język swoim
-Ja Ciebie też, Sasuke-wypowiedziała po pocałunku
Kochankowie wrócili razem do Akademika, ale jeszcze przed tym Arya ubrała swój płaszcz
Wróciwszy do pokoju od razu poszli spać
Arya nie spała już na parapecie, tylko na swoim łóżku
Wreszcie mogła spać spokojnie..
~*~
*-Wiem że w gdzieś w legendzie było: ,,Lisica z dziewięcioma ogonami'' Jednakże jakoś mi to nie pasowało ;d Dlatego jest wilczyca XD
Mam nadzieję, że wam się podobało :3
Zaczne pisać rozdziały co tydzień tak jak mi radzono, gdyż może się to skończyć szybciej niż myślałam xD
Pozdrowionka!
//Arya~
PS: Tu macie jak  mniej więcej wygląda Arya :3

4 komentarze:

  1. Przeczytalam i coz... tresc jest naprawdę ciekawa,ale duzo rzeczy jest nienaturalnych. Po pierwsze 4-letnie dziecko, ktore samodzielnie podejmuje powazne decyzje i co lepsze zabija oraz o tym mysli? To sie troche gryzie. Jeszcze pare innych błędów tego typu i ortograficznych. I staraj sie bardziej rozwiajc akcje ;) To tyle, więcej czytaj i ćwicz pisanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam fakt, że Okami-Arya jest wilczycą jest nienaturalny, a jak już pisałam w wieku 4 lat dziecko było ponadprzeciętne i bardzo inteligentne. Poza tym to jest opowiadanie, więc wiele rzeczy może być nie do uwierzenia po prostu, no cóż :D
    Błędy orto?! GDZIE D: Jestem ślepa czy co XD Będę się starać aby w przyszłości ich nie popełniać :3
    Dziękuję za porady :)
    Pozdrowionka, Shia ! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, widocznie przeoczyłam fakt, że wspominalaś o ponad przeciętnym dziecku ;)W każdym razie twórz dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy zobaczyłam na jednych z spisów, opis twojego bloga uznałam, że fabuła może zapowiadać się całkiem fajnie, jednak w momencie w którym zobaczyłam wygląd bloga trochę się zniechęciłam. Wygląd jest również ważny, szablon, układ. Z tego wszystkiego wnioskuję, że na blogosferze jesteś od niedawna. Również do fabuły się przyczepię. Spójrz sobie na wypowiedzi i opisy sytuacji i policz ile razy użyłaś "...", również za szybko przeskakujesz z jednej sytuacji do drugiej bez większego opisu, no ale nic, wraz z czasem powinno być lepiej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń