Postacie

sobota, 26 lipca 2014

8.Otchłań

~~~~~~*~~~~~~
,,Zakrwawiona podchodzi do leżącego obok Sasuke i klęka przy nim, przygotuje swoje szpony i...
Odzyskuje świadomość
-N-Nie...To znowu się dzieje... -szepcze wilczyca- Sasuke... Sasuke...
Jednak jej partner nie odzywa się ani słowem
Nastolatka ubiera szybko swój płaszcz, bierze Uchihe na plecy i znika z miejsca morderstwa.''
=======================
Otchłań
Miejsce, w którym nie ma nic
Jesteś tylko Ty i czarna przestrzeń
Idziesz przed siebie, ale nie odnajdujesz białego tunelu
Może po prostu jeszcze nie jest Twój czas?
Obracasz się wokół własnej osi
Ale wciąż to samo
Wszystko jest jakby zamglone
,,Braciszku... Braciszku...''
Dziwne
Słyszysz szepty w miejscu, gdzie one nie powinny dochodzić?
-Itachi?-rzucasz głuche słowa w dal
,,Nie umieraj, proszę, nie...''
-I-I-I-próbujesz wydusić z siebie zdanie, ale...
Nie możesz?
Może to dla tego, że coś Ci na to nie pozwala
Nagle do twych tęczówek dochodzi mały blask
Czy naprawdę chcesz się budzić?
Nie wolisz zostać w Otchłani?
Przecież i tak już od dawna byłeś skazany w niej żyć...
=====*=====
Pierwsze, co ujrzał powoli przebudzający się Uchiha to blady sufit
-Gdzie jestem?-wymamrotał
Czuł się tak okropnie ciężki, a przy każdym, nawet najmniejszym ruchu przeszywał go ból
-Arya?-szepnął ujrzawszy zakapturzoną postać klęcząca przy jego łóżku trzymającą jego dłoń
Postać jak na zawołanie podniosła głowę do góry
Sasuke zobaczył zapłakaną twarz swojej partnerki
-Okami--
Miał już przeprosić za tą całą sprawę kiedy dostał siarczystego policzka
-SASUKE TY IDIOTO!!-wrzasnęła dziewczyna-DLACZEGO MUSISZ BYĆ TAKI GŁUPI?! ZNOWU MOGŁAM CIEBIE STRACIĆ!
-Przepraszam...-wydusił z siebie-Naprawdę przepraszam... To moja wina, byłem za słaby, żeby ich pokonać... To ja miałem Ciebie bronić, ale ciągle wychodzi na odwrót.
Białowłosa poprawiła mu twarz celując teraz w jego drugi policzek
-Przestań mnie przepraszać!- upomniała go- Nie zgrywaj twardziela, nie próbuj mnie bronić tylko ratuj siebie...
Kruczoczarny czuł jak wilczyca cała się trzęsła
-Nigdy już tak nie rób... Proszę... J-Ja.. Ja nie chce Cię stracić...-wyszeptała, a po jej policzku spłynęły łzy
Chłopak pomimo okropnego bólu podniósł się z łóżka i wziął w objęcia Arye, ale nastolatka momentalnie go odrzuciła z powrotem na łóżko
-Masz odpoczywać, Twoje ciało nie zregenerowało się jeszcze do końca-rzekła siadając na swoje łózko
-Tak właściwie, to co się stało...?-zapytał zaciekawiony nastolatek- Ostatnią rzeczą jaką pamiętam był okropny huk i dym, dalej już było wszystko zamglone... No i tak znalazłem się tutaj
Okami miała taki wyraz twarzy, jakby chciała coś ważnego zataić przed swoim ukochanym
-No więc... tak podejrzewałam, że to będzie pułapka, dlatego po tym jak wyszedłeś wybiegłam z Akademika kierując się do ogrodu i, gdy zobaczyłam jak jesteś już prawie na skraju śmierci, to bardzo się zdenerwowałam rozbijając kule na kawałki i ich zabijając...-tłumaczyła niepewnie
-A więc to tak...-pomyślał- No cóż, najważniejsze, że nic Ci nie jest-uśmiechnął się
-Mhm-przytaknęła nie mówiąc całej prawdy
-Mam jeszcze jedno pytanie, jakim cudem jeszcze żyję?-zadał pytanie-Przecież moje wszystkie kości zostały pogruchotane...
-Bo wiesz... Uleczyłam Cię-powiedziała podchodząc do niego-Mogę uleczyć kogoś dotykając, ale.... Jest to o tyle przeze mnie nie używane, bowiem wymaga to ogromnej ilości siły, dlatego nie mogę użyć tego więcej niż 3 razy na tydzień
-Bo?..
-Bo.. Bo umrę... Mimo tego, iż jestem prawie nieśmiertelna-szepła
-NIEŚMIERTELNA!?-krzyknął zdziwiony
Wilczyca zatkała mu usta ręką
-Zamknij się! Chcesz żeby ktoś nas usłyszał?-uwolniła go z uścisku-Tak, jestem po części nieśmiertelna, gdyż  można mnie zabić tylko w jeden sposób... Trzeba zranić wszystkie moje ogony.. Z wszystkich dziewięciu ogonów mam przebite dwa....
-To dlatego je tak bardzo cenisz...-rzekł
Po tym ostatnim zdaniu współlokatorzy nie odezwali się już do siebie ani razu tylko zatopili się w swoich snach
Tej nocy chłopak nie spał spokojnie...
===*===
Dopóki żyjesz sobie w tej iluzji dopóty nie zaznasz cierpienia...
,,Nie możesz poznać prawdy, Sasuke''
Sasuke coraz bardziej pochłaniała ta Otchłań...
Odkąd jego rodzice zginęli ciągle o niej śni
W tejże Otchłani słyszy różne głosy, ale nie wie do kogo one należą...
,,Braciszku, braciszku''
Zawsze to samo
Ciągle te ,,braciszku....''
,,Nie próbuj sobie przypomnieć''
Przypomnieć?
Ale czego?...
Z jego codziennej Otchłani znów wybawiło go pukanie do drzwi
-To zapewne oni..-przeciągnął się i nie czując już żadnego bólu wstał i otworzył drzwi
-Witaj Sasuś-przywitał się Kiba
-Dzień dobry, a może raczej noc dobra?-podirytował się Uchiha patrząc na zegarek- No cholera... Jest 4:30...
-Jesteśmy tu, bo mamy kolejne informacje dla Ciebie-powiedział Naruto wpraszając się do środka
-Dobra, siadajcie. A więc?- rozsiadł się wygodnie w fotelu
-Gaaruś i Lee nie żyją...Co dziwniejsze ich zwłoki były całe zmasakrowane, a kula biosferyczna zniszczona-zaczął niepewnie Inuzuka
-Z-zmasakrowane...-przestraszył się Sasuke- Wczoraj z nimi walczyłem, ale byli za silni... Odniosłem tak wielkie obrażenia, że wszystkie moje kości były w kilku kawałkach. Upadłem i straciłem przytomność, uratowała mnie Okami, która uleczyła mnie i ich zabiła, ale... Ale naprawdę ich zmasakrowała?...
-Nie chcemy Cię bardziej straszyć, Sasuke, ale chodzą słuchy, że ich głowy były odcięte, a wnętrzności wyjęte-dokończył Uzumaki
-O cholera...-kruczoczarny przytknął dłoń do swoich ust
-Ale wcale to nie musiała zrobić ona, Sasuś-pocieszał go brunet-Pamiętasz? Dyrektorka mówiła, że o ciała nie musimy się martwić, bo ona się tym zajmie, więc jest możliwość, że to mogła zrobić Dyro...
Ale do nastolatka nie dochodziły już jakiekolwiek głosy, był cholernie przerażony... Jak... Jak taka dziewczyna mogłaby tak zmasakrować dwóch kolesi. Przez jego ciało przeszły dreszcze, a jego twarz pobladła.
Po jeszcze kilku wymienionych między sobą dyskusji i pożegnaniu Uchiha nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Wiedział, że już na pewno nie zaśnie, więc zaczął krzątać się po pomieszczeniu
Po paru minutach zatrzymał się i spojrzał na kalendarz
-Mam pomysł-pomyślał i zaczął przygotowywać śniadanie
==*==
Kiedy Arya otworzyła swoje przepiękne niebieskie oczy, nie ujrzała na sąsiednim łóżku osoby, która powinna się tam znajdować
Zachowała zimną krew i pobiegła do kuchni
Widząc gotującego coś ukochanego odetchnęła z ulgą
-Co Ty robisz? To ja zawsze się pierwsza budzę, a poza tym która godzina? Chcesz się spóźnić przez to pichcenie? A Twoje rany? Już wszystko w porządku?-zamartwiała się współlokatorka
-Spokojnie, spokojnie-rzekł uśmiechając się do niej- Nie mogłem zasnąć, dlatego obudziłem się bardzo wcześnie, jest 8 i mamy sobotę i nie mamy dzisiaj lekcji. Z moimi obrażeniami już wszystko ok, a więc usiądź spokojnie przy stole i zjedzmy śniadanie.
Wilczyca bez żadnego słowa zabrała się za jedzenie przygotowanego przez jej własnego kucharza.
-Wiesz... Skoro dzisiaj jest sobota, to możemy wyjść z Akademika-rzekł popijając herbatę
-Mhm, a kcie Ty gcesz iźć?- zapytała z pełną buzią
-Myślałem, żeby zabrać Cię nad morze, w końcu zawsze chciałaś tam iść-zdziwił się swoją wypowiedzią... Przecież dziewczyna nigdy nie wspominała, że bardzo pragnęła tam pojechać
-Sasuke?... Skąd wiesz, że chciałam tam iść... Nigdy nic nie wspominałam o tym...-zaniepokoiła się lekko Okami
-Ja.. Ja.. Nie wiem...-wydukał-Czuje jakbyś mi to kiedyś mówiła... No cóż, może mi się po prostu pomyliło. Mniejsza z tym, to co... Chcesz iść?
-Pewnie!- zgodziła się zmieniając nastrój i rzucając się ukochanemu na szyję
==*==
Po niecałych 20 min. Byli już na miejscu
-Przepięknie...-zachwycała się białowłosa
-Szkoda, że nie możemy się poopalać i pokąpać, bo musiałabyś odkryć głowę...-zasmucił się Uchiha
-Nie przejmuj się mną, jak chcesz to idź się kąpać- rzekła i uśmiechnęła się do chłopaka- Mi wystarczy to, że mogę tutaj być
Kruczoczarny podszedł do niej i złapał ją za rękę
-Zgłupiałaś?-podirytował się- Bez Ciebie nie idę. Jeżeli mam się cieszyć, to wole się cieszyć z Tobą.
Kochankowie siedzieli tam ok. 15 min, a już ktoś zakłócił ich błogi spokój
-Naruś, Naruś, zobacz! To Sasuś i Okamiś!- krzyknął ktoś zarzucając się parze na szyje
-Wy to umiecie popsuć nastrój, palanty!-zrzucił Kibe z szyi
-No nie bądź taki, Sasuke !-Naruto wziął jego głowę w ręce i zaczął nią kiwać na boki
Po paru przekomarzaniach cała trójka usłyszała chichot
To była Arya, Sasuke po raz pierwszy usłyszał jak dziewczyna szczerze się śmieje.
-Jesteście naprawdę dziwni- zaśmiała się radośnie
Nagle wszyscy zaczęli głośno się śmiać, ale ich sielankę przerwał parszywy, gruby i złośliwy śmiech
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy... Pana Emo Pedała i jego harem-zakpił Choji
Był ubrany zupełnie inaczej niż zwykle, miał białą, obcisłą marynarkę, również białe i obcisłe spodnie oraz czarne okulary, a w jego ręku nie znajdowała się paczka czipsów
-A Ty co? Na dietę przeszedłeś? -odgryzł się kruczoczarny
-Coś Ty powiedział, gówniarzu?-poddenerwował się grubasek i wyjął zza pleców ostry jak brzytwa nóź
-To co słyszałeś, grubasie. Schowaj ten nóż, jesteśmy poza Akademikiem, to raz. A dwa, że nie masz książeczki, dlatego nie możesz nas zabić-Uchiha zachował zimną krew
-No właśnie, jesteśmy poza Akademikiem.. Dlatego nie obowiązują nas już tu te reguły, a nawet jeżeli.. To przecież nikt się nie dowie, zadbam o to. Pieprzyć reguły!
-Weź Ty lepiej idź do domu po te swoje durne czipsy, bo Ci odwala-wstał z piasku i zasłonił ciałem ukochaną
-JAK ŚMIESZ OBRAŻAĆ CZIPSY, CZIPSY TO MOC, KTÓREJ TY NIGDY NIE POSIĄDZIESZ-ruszył z nożem na Sasuke, który całym swoim ciałem osłaniał Arye, ale jego ciało zasłonił Kiba, który został zasłonięty ciałem Naruto
Piasek pokrył się szkarłatną cieczą...
Nóż napastnika został wbity w ciało
-O-O cholera!-wykrzyknął Choji widząc przed sobą Dyrektorke
Ta spojrzała na niego morderczym wzrokiem i wyjęła jego nóź z okolic miednicy
-Pieprzyć reguły, tak?-szepnęła trzymając się za ranę- Zabrać go i zabić!- wydała rozkaz, a przed nią pojawiło się dwóch facetów w czerni, który zabrali chłopaka, do miejsca, z którego nikt nie wraca...
Kobieta upadła na ziemie
-Nic Pani nie jest?!-podniósł ją Uzumaki
-Nie, spokojnie. Na szczęście nie trafił w żaden narząd... Najważniejsze, że wam nic się nie stało. On złamał zasady, dlatego musi ponieść najcięższą karę-wymamrotała-Moglibyście mnie zabrać do Akademika? Sama chyba nie dojdę...
Bez żadnych dyskusji grupka pomogła kobiecie dojść do Akademika, przy którym stał zniecierpliwiony Shikamaru
-O kurwa!-przeklął- Wszystko w porządku?!-przestraszył się widząc zakrwawioną ofiarę
-Shikamaru, spokojnie. Bądź tak miły i zabierz mnie do gabinetu , tam mnie opatrzą i będzie wszystko w porządku-zwróciła się do niego- A wam dziękuję, że mnie tutaj przynieśliście-uśmiechnęła się lekko i poszła z Narą
-I cały wypad zepsuty...-szepnął zmarnowany kruczoczarny
-Oj tam, mi się podobało. Nawet jeżeli byliśmy tylko chwilę...-przytuliła go wilczyca-Dziękuje
-To może my już się ulotnimy, co nie, Naruś-poklepał partnera po ramieniu na znak ,,chodźmy, zostawmy ich na osobności''
I tak poszli nad morze, a Sasuke i Arya wrócili do pokoju
==*==
Dzień minął im zadziwiająco szybko, najpierw zjedli obiad potem pooglądali telewizje, a na wieczór zagrali w kalambury (nastolatkowie, co grają w kalambury, pozdro- dop.aut.)
-Dzisiaj było naprawdę faaaajnie!- usiadła na swoim łóżku zmęczona białowłosa- Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć!
-Tak...-chłopak zdjął koszulkę i położył się  do łóżka
-Coś Ty taki zmarnowany? Nie było fajnie?-zasmuciła się Okami
-Nie, to nie to... Po prostu chce mi się bardzo spać, wybacz.. Idź już spać, dobranoc.
-Nie zasnę, bo nie powiedziałeś dzisiaj, że mnie kochasz!-strzeliła focha
Chłopak oprzytomniał i wstał z łóżka, podszedł do nastolatki i pocałował ją czule w czoło
-Kocham Cię, dobranoc-rzekł po czym wrócił do swego łoża i zasnął
==*==
Wszędzie ciemność, głucha przestrzeń...
Ah tak.. Przecież to Otchłań
,,Braciszku, braciszku''
Chleb powszedni się odezwał
Znowu biegnę przez siebie, ale po co?
Czuje dziwne uczucie nostalgii...
Nagle pod swoimi stopami czuję gorącą ciecz
Patrzę w dół i widzę krew
,,NIE MOŻESZ POZNAĆ PRAWDY''
,,NIE PRÓBUJ JEJ POZNAĆ''
Tym razem szept jest o wiele głośniejszy
-Jakiej prawdy?- wykrzykuje, ale moje słowa do nikogo nie docierają
Nie mają do kogo dotrzeć...
No tak, przecież jesteś tu sam
Zawsze byłeś...
,,Sasuke, Sasuke, Sasuke, obudź się!''
Oh, najwyraźniej ktoś Cię woła
Idź, obudź się...
Uchiha momentalnie otworzył oczy i zobaczył siedzącą na nim wilczyce z przestraszoną twarzą
-Sasu, nic Ci nie jest? Już spokojnie, to ja.. Arya. Miałeś koszmar i krzyczałeś ,,jakiej prawdy?!'' ,,Itachi'' i wiele podobnych
Dziewczyna chcąc uspokoić chłopaka złożyła na jego szyi pocałunek, potem zabrała się za smakowanie jego ust, ale kruczoczarny nie odpowiadał na jej pieszczoty
Zdziwiona białowłosa zapytała
-Sasuke? Co Ci jest? Już w porządku, jestem przy Tobie...
Nastolatek poczuł uczucie smutku,  zawsze je czuł będąc przy swojej ukochanej
-Arya...
-Tak?
-Rozstańmy się...
=*=
BUM
Boże, boże...
Co tu się porobiło D:?
No cóż XD
Tak na marginesie to dziękuje za +500 wyświetleń :)
Zapraszam was na kolejny rozdział
Do usłyszenia!
//Arya~




środa, 23 lipca 2014

Tadaima! :3

Ohayo minna, wróciłam z obozu <3!
Było naprawdę zajebiście
No, ale nie będę zanudzać, bo jestem tu przelotem
Chciałam tylko napisać, że już w sobote pojawi się rozdział :)
Wyczekujcie go! :D
//Arya~

środa, 9 lipca 2014

One Shot ,,KibaNaru''

~~~~~~*~~~~~~
W moim sercu kryła się pustka
Którą Ty wypełniłeś swoim uśmiechem
Twój śmiech był melodią dla mych uszu
Twe oczy były moim niebem
Twa twarz moim natchnieniem
A Ty sam-całym moim życiem
~~~~*~~~~
Od zawsze nienawidziłem mojej rodziny za to, że chcieli bym został zabójcą tak samo jak oni
To była nasza tradycja...
Ale ja nie chce, nie chce już zabijać i być splugawiony krwią innych ludzi
Bezbronnych ludzi.. Cywili, którzy niczym sobie nie zawinili
Przerwę tą tradycje raz na zawsze.
W tej klasie postaram się przeżyć jak najdłużej
Nie!
Ja przeżyje, na pewno!
~~*~~
Wchodząc do klasy nie chciałem zwracać na siebie uwagi, aby nie wzięli mnie od razu na pierwszy ogień
Wszyscy są tacy spokojni...
Pieprzone złudzenia!
Wszyscy będą mieli zamiar unicestwić mnie, bo będę najsłabszy i nie będę chciał zabijać
-Czego ja się właściwie boję?- pomyślałem siadając w ostatniej ławce środowego rzędu- Nie boję się śmierci, każdy kiedyś musi umrzeć... Więc czego?
-Gdzie ten nauczyciel?! Spóźnia się...-krzyknąłem wkurzony czując pulsujący ból głowy- Jeżeli zaraz nie przyjdzie, to zrywam się stąd...
Jak na moje zawołanie pojawił się nasz nauczyciel, co tu dużo gadać... Jest strasznie naiwny, nawet nie wie kogo naucza.
Nie słuchałem jego durnej wymówki, czekałem aż te przeklęte lekcje się nareszcie skończą
Zaczął sprawdzać obecność, podniosłem się i z fałszywym entuzjazmem rzuciłem krótkie ,,tutaj!''
Po czym szybko usiadłem widząc przeszywający wzrok chłopaka o czarnych jak otchłań włosach i oczach o kolorze onyksu.
Chyba mu się nie spodobałem...
Kiedy ostatni uczeń został wymieniony przez nauczyciela nikt się nie odezwał
-Pewnie jakiś wagarowicz, który myśli, że jest pępkiem świata i może sobie robić, co mu się żywnie podoba...-przeszło mi przez myśl
-Naruto Uzumaki? Czy jest dzisiaj obecny?-zapytał nauczyciel po czym wszyscy usłyszeliśmy trzask drzwi, a w nich pojawił się uczeń, o którym była mowa
-JESTEMM!!!- wykrzyknął i przeprosił za spóźnienie poszedł do ławki przede mną i usiadł spokojnie na miejsce
Lecz zanim jeszcze usiadł szybko go przeanalizowałem, nie wyglądał jak wagarowicz albo jakiś podejrzany typek.
Ale coś mi mówiło, że dużo przeszedł w swoim życiu i zachowuje się podobnie jak ja, ten fałszywy entuzjazm i jego wyimaginowany uśmiech
Lecz nigdy w życiu nie widziałem równie pięknego uśmiechu, co on miał... Do tego te wspaniałe lazurowe oczy, przez chwile zatopiłem się w nich i poczułem jakbym patrzył na czyste niebo
Jego piękna śniada skóra idealnie kontrastowała z włosami koloru pszenicy
Na przepięknych rumianych policzkach widniały blizny w kształcie lisich wąsów, były mocno zarysowane
-Zastanawiam się, co mu się przytrafiło-zacząłem rozmyślać wlepiając swój wzrok w jego plecy
~~*~~
Po skończonej lekcji blondyn podszedł do mnie i ze swoim przepięknym uśmiechem rzekł
-Cześć! Jestem Naruto Uzumaki, Ty jesteś Kiba, prawda?-uśmiechał się od ucha do ucha, ale ten uśmiech był inny od poprzedniego, tak jakby zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie...
Wyciągnął w moim kierunku dłoń
-Co Ty na to byśmy połączyli siły?- znów mówiąc uśmiechał się
-Wybacz, nie jestem zainteresowany morderstwami-syknąłem, ale w duszy naprawdę potrzebowałem kogoś takiego jak on przy sobie
-Ja też-szepnął przybliżając swoją twarz do mojej-Nie chce już zabijać, dlatego cieszę się, że Ty również podzielasz te zdanie. To jak?
Gdy przybliżył swoją twarz do mojej serce zaczęło mi walić jak szalone
Dlaczego?
Przecież się go nie bałem...
Cholernie wkurzające uczucie, modliłem się tylko, by on nie usłyszał tego bicia
-Zgoda, kolego-odpowiedziałem swoim uśmiechem i podałem mu dłoń
Dlaczego się zgodziłem?
Czy to zasługa tego jego oszałamiającego uśmiechu
A może tych pięknych niebieskich oczu...?
~~*~~
Kiedy nauczyciel powiedział, że będziemy mieć pokoje w parach trochę się zaniepokoiłem
Żeby ukryć swoje zdenerwowanie pobiegłem za obiektem moich rozmyślań i próbowałem dopasować się do jego charakteru
Uzumaki stanął przez pokojem i zawołał mnie szczerząc do mnie swoje białe jak śnieg ząbki
-No, to mieszkamy razem!-krzyknął i otworzył drzwi ciągnąc mnie za rękę
Kiedy tylko usłyszałem, że będę mieszał razem z nim mój dziwny niepokój znikł i na to miejsce zagościło poczucie spokoju
Dlaczego?...
-Dlaczego ja tak cholernie się ucieszyłem, że z nim mieszkam!?-pomyślałem siadając na miękkiej kanapie
Postaram się go olać, w końcu nigdy nie wiadomo czy rzeczywiście mówił prawdę...
-No dobra Kiba, jak Ty się nie odzywasz to ja idę się pierwszy umyć- z rozmyślań wyciągnął mnie jego natarczywy głos
Siedziałem na kanapie i przez cały czas myślałem, co się ze mną dziwnego dzieje
I jak na złość znowu z moich myśli wyciągnął mnie Naruto
Doznałem szoku
Jego twarz była tak bardzo blisko mojej, miał na sobie tylko ręcznik zakrywający dolną część ciała
Patrzył na mnie tymi słodkimi ślepiami...
Pochylał się nade mną i potrząsał moim barkiem
-Kiba? Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
Lecz do mnie nic nie docierało, patrzyłem jak zahipnotyzowany najpierw na jego umięśnione uda, potem na ręcznik okrywający jego męskość, następnie na jego lekko umięśniony tors, który był bardzo podobny do mojego. A na koniec na jego mokrą od wody twarz i poprzyklejane do niej kosmyki włosów
Zaczęło mi się robić gorąco, a w spodniach mój penis okropnie napierał
Podnieciłem się?
Nie zwracając na niego uwagi szybko popędziłem do łazienki i myjąc swe ciało zaspokajałem się
-Ja pierdole... Musze się zaspokajać? TO ŻAŁOSNE!-myślałem- Oby tylko tego nie zauważył...
Kiedy doszedłem stłumiłem jęki rozkoszy gryząc się w wargę
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi
-Kiba? Na pewno wszystko ok? Trochę długo tam siedzisz... Pomóc Ci z czymś-usłyszałem jego krzykliwy głos
-NIE!-wrzasnąłem zaniepokojony
On nie może mnie zobaczyć w takim stanie...
-Nic mi nie jest, już wychodzę- dodałem po chwili i zacząłem się wycierać ręcznikiem
-Dobra, to ja przygotuję kolacje-powiedział i usłyszałem kroki w stronę kuchni
Ochłonąłem trochę i wyszedłem z łazienki
Zauważyłem wzrok Uzumakiego wpatrzony we mnie
Na szczęście był już ubrany, miał na sobie przydługą niebieską koszule z krótkimi rękawami i czarne bokserki
-Co się tak patrzysz, nigdy faceta nie widziałeś?- zdziwiłem się
Zobaczyłem jak blondyn momentalnie odwrócił głowę w drugą stronę i był cały czerwony
-J-jasne, że widziałem. Ale mógłbyś przynajmniej ubrać jakieś bokserki
Dopiero w tym momencie spostrzegłem, że nie mam nic na sobie
-Z-Z-zapomniałem wziąć-skłamałem i szybko ubrałem czyste bokserki
Dobrze, że nie byłem podniecony, wtedy byłbym skończony...
-Co na kolacje?-zmieniłem temat
-Nic szczególnego, kanapki z szynką i pomidorem-odpowiedział mi jakby nigdy nic
Gdy skończyliśmy jeść Naruto podszedł do mnie i złapał mnie za rękę
-Na pewno wszystko dobrze? Jesteś jakiś nieobecny-patrzył na mnie tak troskliwie
Moje serce znowu szybciej zabiło, tym razem pędziło jak szalone
Coraz ciężej mi się oddychało i było mi coraz bardziej gorąco
-Boże Kiba! Czy Ty masz gorączkę?! Co Ci jest?-przyłożył swoje czoło do mojego-Nie, nie masz temperatury
-Ciekawe jak smakują jego usta-przeszło mi przez myśl
Nim się spostrzegłem przyciągnąłem go do siebie i zacząłem go całować, oplotłem jego ciało własnymi nogami i wplotłem swoją dłoń w kosmyki jego włosów. Gdy zaczął się wyrywać zrozumiałem, co ja właśnie zrobiłem
Wstał z krzesła i patrzył na mnie z lekkim zdziwieniem
-Co ja najlepszego zrobiłem!?-skarciłem siebie w myślach
-Kiba...-zaczął
-Nie mów nic... Zapomnij o tym-zrezygnowałem z tłumaczeń i gdy miałem już pójść do sypialni zatrzymały mnie jego silne ramiona
-Kiba proszę, powiedz mi. Dlaczego to zrobiłeś...?-te jego oczy... one mogły przeszywać mnie gorzej niż te Uchihy
Jednakże ja nie odezwałem się ani słowem, sam nie wiedziałem dlaczego to robię... Próbowałem się wyrwać z jego objęcia, ale on stawiał stanowczy upór
-P-puść mnie!-krzyknąłem do niego wkurzony
-Nie puszcze Cię Kiba, chce znać powód, dla którego--
-CHCESZ ZNAĆ TEN PIEPRZONY POWÓD? DOBRZE, A WIĘC POWIEM CI-już się nie wahałem-KOCHAM CIĘ!
Nareszcie udało mi się wyrwać, ubrałem się byle jak i wyszedłem z pokoju. Nie chce widzieć jak on się ze mnie śmieje, pewnie coś sobie jeszcze pomyśli. Nie obchodzi mnie to, ja i tak go kocham
-Co Ty pierdolisz, Kiba?-myślałem-Boże w jeden dzień zamieniłem się w pedała
Ale dla mnie już nie była ważna płeć, ja go naprawdę kochałem...
Usiadłem pod drzewem przy pobliskim jeziorze, skuliłem nogi pod brodę i siedziałem tam tak dopóki nie usłyszałem głosu wołającego moje imię.
-Kiba! Kiba gdzie jesteś!?-znów usłyszałem ten krzykliwy głos
Nie odezwałem się, nie chce by widział...
Co widział?
D-Dlaczego...
Dopiero w tamtym momencie spostrzegłem, że z moich oczu lecą łzy
A moje serce coraz mocniej było ściskane przez żal
Przyłożyłem rękę do ust, żeby ten palant nie usłyszał moich łkań, jednak na marne...
Po paru sekundach skutecznie mnie odnalazł
Zakryłem się nogami i odwróciłem w drugą strone
Nie chce...
Nie chce, żeby widział jak płacze
-Kiba...?- ukucnął obok mnie
-O-odejdź stąd...-próbowałem tak zmodulować głos, aby nie było słychać mojego płaczu
-Czy Ty płaczesz?-próbował oderwać nogi od mojego czoła
Tego już było dla mnie za wiele, teraz pewnie zobaczy mnie płaczącego, wyśmieje mnie i zostawi
Wstałem nadal odwrócony do niego plecami i miałem zamiar stamtąd uciec jak najdalej.
Chciałem zakopać się pod ziemie
Tym razem nie objął mnie tak jak wcześniej, tylko złapał delikatnie za rękę
-Proszę, nie uciekaj. Porozmawiaj ze mną- prosił mnie tym swoim słodkim głosem
Z zamglonymi oczami odwróciłem się do niego i wtedy zobaczyłem jak cała radość z niego znika
Została tylko smutna twarz na której spływały samotne łzy
-Na..ruto- wydukałem wpatrując się zszokowany w jego twarz, na której malował się okropny smutek i cierpienie
Jego cała radość zniknęła
Ale dlaczego?
-Jeżeli to, co powiedziałeś jest prawdą i te uczucie jest prawdziwe... T-to zaakceptuje je, bo ja czuję to samo, Kiba.
Moje ciało zostało chwilowo sparaliżowane, jakby ktoś użył na mnie paralizatora
Kilkadziesiąt razy analizowałem te dwa zdania. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom
,,Ja czuje to samo'' ,,to samo'' ,,to samo''
Te myśli ciągle krążyły mi w głowie
Szybko się ocknąłem i jeszcze raz spojrzałem w jego oczy
-Naprawdę?-nareszcie się odezwałem
-Tak, naprawdę- przyciągnął mnie do siebie i złożył ciepły pocałunek na moich ustach
Zaczęliśmy namiętnie, ale delikatnie się obściskiwać. Badaliśmy swoje wnętrza i ssaliśmy swoje języki.
Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie
-Naru, dlaczego płaczesz- spytałem kiedy nadal widziałem te okropne łzy przykrywające jego zawsze uśmiechniętą twarz
On odsunął się ode mnie i usiadł pod tym samym drzewem co ja wcześniej
Przysunąłem się do niego i oparłem swoją głowę na jego barku
-Czemu płaczesz?-ponowiłem pytanie
-Bo... Bo powiedziałeś, że mnie kochasz, a.. a takie słowa usłyszałem tylko raz w życiu-szepnął do mnie
Zacząłem go wypytywać, o co mu chodzi.... jakie ,,raz w życiu''?
Dowiedziałem się, że gdy miał 2 latka w pożarze zginęła cała jego rodzina, a pod swoje skrzydła wziął go ojciec chrzestny- Jiraya
Jiraya szkolił go na zabójcę, bo on sam był najemnikiem.
Naruto bardzo to przeżył, gdy dowiedział się, że jego rodzice uratowali go przed śmiercią i sami zginęli.
Dlatego zawsze się uśmiechał, nie okazywał słabości i nigdy się nie poddawał.
W środku wierzył, że kiedyś los się do niego uśmiechnie
I ten dzień nastał dzisiaj
-A twoje blizny na polikach?-pragnąłem dowiedzieć się jaka osoba oszpeciła jego przepiękną twarz
-Wiesz.. To jest dość krótka i niezrozumiała historia, którą sam niezbyt rozumiem.. Ale zaczęło się to tak, że gdy miałem 6 lat wyszedłem pobawić się z innymi dziećmi na dworze.
Gdy słońce zaszło wszystkie dzieci zostały odprowadzone przez swoich rodziców do domu... Było mi bardzo żal, że ja nie mogłem mieć takiej rodziny
Ale nie myślałem o tym dużo...
Tak więc, gdy wszyscy poszli, ja chciałem się jeszcze trochę pobawić, ale nie miałem z kim
Kiedy było już zupełnie ciemno poszedłem do pobliskich krzaków i udawałem, że jestem panterą
Udawałem, że patyki to moje ofiary i skakałem na nie
Nagle usłyszałem trzeszczenie w krzakach i bardzo się przestraszyłem, zacząłem syczeć jak napuszony kot, ale trzeszczenie nie ustawało
Postanowiłem zobaczyć, co tam się kryje
Zanim w ogóle zbliżyłem się choć troszkę do krzaków z nich wyskoczył trochę większy ode mnie biały wilk
Popatrzyłem prosto w jego oczy, były takie piękne. Takie dzikie i jeszcze bardziej niebieskie od moich
-I co w tym dziwnego, ja nadal nie wiem skąd Ty masz te blizny...-przerwałem mu
-Słuchaj dalej-rzekł szybko i zaczął kontynuować-Patrzyłem chwile na te jego oczy, po czym prawdopodobnie straciłem przytomność, bo obudziłem się u Jirayi w pokoju.
Pytałem, co się stało i gdzie ten biały wilk, którego spotkałem
Ale Jiraya w ogóle nie wiedział, o co chodzi
Wziął tylko małe lusterko i dał mi je
-Oh Naruto... Zobacz jak Ty teraz wyglądasz..Coś Ty wczoraj robił? Znalazłem Cię nieprzytomnego w krzakach-rzekł
Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem.
Na moich dziecięcych policzkach widniały właśnie te blizny...
Były całe czerwone i co chwile lała się z nich krew
-A więc to tak... Więc ten wilk Ci to zrobił. A to skurwiel
-Teraz to już wygląda lepiej, prawda?-uśmiechnął się znów do mnie, znowu mogłem podziwiać ten jego piękny uśmiech
-Tak. Przynajmniej nie są czerwone tylko czarne już.
Zaczęliśmy się głośno śmiać
-Naruto...-zacząłem
-Hm?-przybliżył się do mnie
-Dzięki tobie w moim życiu rozpoczął się nowy rozdział zatytułowany ,,Naruto Uzumaki''
Jesteś od teraz na zawsze moim jedynym życiem
Szarą, nudną rzeczywistość rozjaśniłeś swoim uśmiechem
Swymi oczami oczarowałeś mnie bardziej niż cokolwiek innego
Kocham Cię całego i pragnę Ciebie najbardziej na świecie
Twoich uczuć, twojego wyglądu, całego Ciebie
Zostań przy mnie póki śmierć nas nie rozłączy
-Tak.. Zostane, Kiba. Kocham Cię- mówiąc to znów złączyliśmy się w pocałunku
Nasze języki tańczyły ze sobą doprowadzając nas do białej gorączki
Odchyliłem jego głowę na bok i zacząłem lizać i na przemian całować jego szyję
Potem przerzuciłem się na ucho, lekko przegryzałem i lizałem
Rękami masowałem jego plecy, a on masował moją zewnętrzną stronę ud
Usiadł na mnie okrakiem i zaczął się ocierać o moje przyrodzenie
Poczułem, że on również się podniecił
Rozpiąłem jego bluzę i zacząłem pieścić jego sutki opuszkami palców
Przeniosłem głowę na jego tors, a on wplótł swoje palce w moje włosy
Przejeżdżałem językiem po jego zarysach mięśni, gdy doszedłem do sutków wziąłem je i zacząłem lekko przegryzać i lizać naokoło
Słyszałem jego ciche jęki rozkoszy i jeszcze bardziej się nakręcałem
-Ki-ba-wydyszał blondynek-Chodźmy do... pokoju!- krzyknął z bólu kiedy przegryzłem jego płatek ucha
Dopiero teraz oprzytomniałem i zobaczyłem, że jesteśmy nad jeziorem
Szybko się zebraliśmy i trzymając się za ręce pobiegliśmy do pokoju
~~*~~
Wchodząc ściągnąłem tylko buty i czym prędzej przewaliłem mojego ukochanego na łóżko
-Naruto ufasz mi?- szepnąłem do niego
-Tak.. Ufam Ci, Kiba.-odpowiedział mi całując mnie
Rozebrałem go do samych bokserek i ponowiłem pieszczoty
Najpierw gorący pocałunek, potem kilkadziesiąt malinek na szyi, sutki i zarysy mięśni
Dotarłem na dół jego torsu i zacząłem się ocierać o jego stojącego już penisa
Słyszałem tylko jego ciche pomruki i dyszenie
Nie drażniąc się już z nim szybko ściągnąłem z niego bokserki i wziąłem jego męskość do buzi
-Ahh!-mruknął kiedy zacząłem przyśpieszać ruchy głową
-K...IBA-usłyszałem kiedy doszedł
Wtedy pocałowałem go znów namiętnie w usta i zmęczeni poszliśmy spać
~*~
Yaooiii XD
Pozwoliłam sobie napisać jałojica na pożegnanie
A co!
Mam nadzieję, że wam się podobało
Przypominam, że następny rozdział pojawi się dopiero po 23 lipca :c
No to co..
Papa! :)
//Arya~

wtorek, 8 lipca 2014

Informacja!

Witajcie moi drodzy czytelnicy
Mam dobrą wiadomość i złą wiadomość
Dobra to taka, że rozdział pojawi się jutro.
Zła to taka, że od czwartku(10.07.14) do środy (23.07.14) mnie nie będzie :c
Wyjeżdżam na obóz ,,W krainie mangi i anime'' do Gdańska
Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;d
Obiecuje, że jak wrócę to nadrobię stracony czas
Dlatego zapraszam jutro na rozdział pożegnalny ;)
//Arya~

sobota, 5 lipca 2014

7.Pułapka

~~~~~~*~~~~~~
,,Zadowolony z siebie chłopak udał się do krainy snów''.
Miał koszmar...
Ale był tylko obserwatorem.
Widział siebie i martwą postać przed nim
A wokół chaos i zniszczenie
Mroczny, krwawy świat
Nie miał pojęcia, kto był tą postacią, wszystko było jakby zamazane
A on słyszał tylko dziwne głosy
,,Dlaczego?''
,,Jesteś beznadziejny, Uchiha''
,,Powinieneś umrzeć, śmieciu''
,,Jak mogłeś dopuścić do takiego czegoś!?''
I wiele innych...
~~~~*~~~~
Z tego okropnego koszmaru wybawiło go pukanie do drzwi
Sasuke gwałtownie podniósł się z łóżka i spojrzał na zegarek
4:22...
Kto do jasnej cholery puka tak wcześnie do drzwi?
-A jeżeli to pułapka?-pomyślał
Podszedł do drzwi i spytał
-Kto tam?
Dostał bardzo szybko odpowiedź
-To my Sasuś, ja i Naruto-szepnął Kiba
Zaspany młodzieniec lekko otworzył drzwi
-Czego chcecie tak wcześnie?-podirytował się kruczoczarny-Nie możecie spać?
-Możemy wejść? Musimy pogadać-rzekł stanowczo Uzumaki
Czy Uchiha może im zaufać? Czy na pewno oni go nie zdradzą?
-A nie możecie powiedzieć tutaj? A-Okami jeszcze śpi-protestował nastolatek
-Spokojnie, Sasuś. Będziemy cicho- powiedział Inuzuka i bez zaproszenia wszedł do pokoju
Współlokator Aryi szybko, ale cicho podbiegł do sypialni i zasunął drzwiczki, potem usiadł razem z nieproszonymi gośćmi na kanapie
-A więc? Czego chcecie?-spytał szeptem
-Mamy kilka ważnych wiadomości, na pewno nie zawołasz tutaj Okamiego? Nie współpracujecie?-zdziwił się blondyn
-A mogę wam zaufać? Jesteście pewni, że dotrzymacie tajemnicy?- Sasuke ponownie zadał pytanie
-Nie martw się, Sasuś! Właśnie tego też dotyczy sprawa... Jak wiesz nie chcemy już żadnych sprzeczek i przemocy, chcemy ukończyć tą klasę i być wolnymi ludźmi.... Będziemy waszymi pomocnikami-oznajmił chłopak z bliznami
-He?-zdezorientował się kruczoczarny
-Już wyjaśniam-rzekł Naruto- Po wczorajszym spotkaniu Gaara zatrzymał nas przed Akademikiem-wy wtedy byliście już w pokoju zapewne. No, a więc kiedy nas tam zatrzymał powiedział, że ma zamiar zemścić się na was i zapytał czy chcemy się do niego przyłączyć. Nikt nie zaprotestował. My pomyśleliśmy, że jeżeli będziemy tam to możemy Ciebie zawsze ostrzec przed atakiem i przychodzić z kolejnymi informacjami.
-Eh... Zaufam wam.... Więc? Macie jakieś informacje?-wymamrotał nastolatek
-Tak!-krzyknął Kiba-Ich plan jest następujący:ten kto zabije Ciebie i Okamiego wygrywa, czyli każdy z nich będzie próbował was zabić, nawet jeżeli to oznacza, że sam umrze. Mogą przychodzić parami, mogą sami.... Mogą również walczyć nawzajem ze sobą, który was zabije. Istna dzicz... Jeżeli... Któryś z nich was wymorduje, automatycznie przechodzi Pechową Klase, musicie być ostrożni! Będziemy was informować na bieżąco, ale nie będziemy wiedzieć kiedy jakiś zabójca wyruszy, aby was zabić.
-Nieźle sobie pogrywają... Sami sobie kopią grób w ten sposób-wypowiedział Uchiha- Dobrze, udowodniliście, że mogę wam zaufać, dlatego ja też musze wam coś powiedzieć na temat Okamiego.
Nie wiem, czy mi uwierzycie, ale---
Już miał wszystko powiedzieć, całą tą tajemnice, gdy po raz kolejny poczuł przy swoim gardle tą zimną stal...
-Jesteś zbyt pewny siebie, Uchiha-powiedziała groźnie zakapturzona postać
-Okami... To nie tak! Posłuchaj mnie, możemy im zaufać, oni przynoszą informacje na temat--
-Nie obchodzi mnie to!-wrzasnęła wilczyca-Myślisz, że nie jestem zdolny do zabicia Cię? Jeżeli piśniesz choć jedno słowo... WSZYSCY BĘDZIECIE MARTWI W PRZECIĄGU 3 SEKUND
Sasuke nie poznawał swojej ukochanej, jakby to wszystko co się miedzy nimi wydarzyło to był jakiś przepiękny sen... Znów czuł na swoich plecach ten przeszywający wzrok, było mu niedobrze. Ona... Ona bez wahania mogłaby go zabić?
-Więc zrób to!-huknął młodzieniec-Zabij mnie albo zacznij mi ufać. Czy przypadkiem nie mówiłeś, że mi ufasz bezgranicznie!?
Arya przypomniała sobie wczorajszą noc i to, co sobie postanowiła
Nie odezwała się już ani słowem do ukochanego, schowała katanę i usiadła na swoim łóżku
-O co tu chodzi, Sasuś...?-przestraszył się Inuzuka
-Okami nie jest tym, kim myślicie...Może najlepiej sam wam pokaże- wskazał palcem na ściągającą płaszcz dziewczynę
Kiba i Naruto nie mogli uwierzyć własnym oczom. Z czarnego i ponurego płaszcza  wyłoniła się przepiękna wilczyca.
Jednakże ona nadal im nie ufała, patrzyła na nich zupełnie inaczej niż na kruczoczarnego. Patrzyła... jakby chciała ich zabić
-Teraz już wiecie...-warknęła i ubrała swój płaszcz
-D-Dziewczyna... W dodatku wilczyca?!-zdziwił się Uzumaki
-Ta... Sam z początku myślałem, że to niemożliwe, jej historia jest długa i bolesna, dlatego opowiem wam ją kiedy indziej... Teraz już idźcie, już długo tu siedzieliście.
Brunet i blondyn pożegnali się i myknęli do swoich pokoi.
Sasuke usiadł na swoim łóżku i spojrzał na odwróconą plecami do niego partnerkę
-Jesteś zła?-zapytał
Nie usłyszał żadnej odpowiedzi
-Mhm. Czyli mam rozumieć, że znów masz zamiar się do mnie nie odzywać, tak? Żałosne, wiesz? Miałaś mi zaufać... -wkurzył się Uchiha i przykrył się kołdrą
-A Ty obiecałeś, że nie zdradzisz mojej tajemnicy...-szepnęła cichutko
-Coś mówiłaś? Wybacz, nie usłyszałem-odwrócił się na chwile
Ale po raz kolejny jego współlokatorka nic nie odpowiedziała
~~~*~~~
O siódmej zadzwonił budzik
Nieprzytomny chłopak sprawnie i szybko go wyłączył i poszedł do kuchni
Kiedy ujrzał siedzącą przy stole zakapturzoną postać pijącą kawę przypomniała mu się dzisiejsza noc.
-Dzień dobry-przywitał się Sasuke
Dziewczyna nawet nie zerknęła na stojącego nad nią nastolatka i nadal popijała swoją ulubioną kawę
Kruczoczarny wybełkotał coś na znak irytacji potem wypił swoją kawę, ubrał się i wyszedł przed czasem z pokoju.
Kiedy wilczyca została sama w pokoju walnęła pięścią o stół rozlewając tym samym resztki kawy
-Chyba zrobię sobie dzisiaj wolne....-powiedziała do siebie po czym położyła się na swoim łóżku
~~*~~
Wraz ze  dźwiękiem dzwonka wszyscy zabójcy zebrali się w klasie, nauczyciel jak zawsze wchodził trochę spóźniony.
Kiedy sprawdzanie obecności stanęło na Okamim wszyscy spojrzeli na Uchihe
-Wiecie gdzie Okami? Znów go nie ma..?
Wkurzony współlokator wilczycy wstał
-Nie czuł się dziś najlepiej, chciał zostać w łóżku...-zameldował
-Mmm, no dobrze.. Trudno, chciałem dzisiaj was zabrać do biosferycznego ogrodu szkolnego, no cóż kiedy Okami poczuję się lepiej zabierzcie go tam-powiedział przyjaźnie do uczniów potem kazał im wyjść z klasy i poczekać na niego
~~*~~
Gdy doszli do wielkiej biosferycznej kuli Kakashi otworzył drzwiczki i wpuścił zabójców do środka
-Możecie tu przychodzić kiedy chcecie, ale nie popsujcie tu nic-poprosił Hatake
-Ale tu gorąco...-stwierdził Neji
-Tak, nasze rośliny potrzebują dużo ciepła, aby zdrowo rosły... A i uważajcie na zwierzątka...One tutaj też mają dom. O,patrzcie! To na przykład jest ptak z rodziny....-wykładowca kontynuował swoją nudną gadkę przez resztę lekcji
-Dobre miejsce na zabójstwo...-rzekł Gaara
-No pewnie, że tak! Jest dźwiękoszczelne i nikt tutaj za często nie przychodzi-oznajmił Lee
-Jeżeli uda mi się namówić tego przygłupa na pomoc... Będę mógł zemścić się na nich-pomyślał szkarłatno-włosy chłopak- Hej, Lee. Nie chciałbyś połączyć ze mną sił w pokonaniu Uchihy i Okamiego?
-Zgłupiałeś?! I co, ja ci pomogę, a Ty zgarniesz całą śmietankę dla siebie? Nic z tego!-odmówił Rock
-Nie, nie. To nie tak-kręcił dalej brat Kankuro-Razem go pokonamy, a ja wstawie się za tobą u Dyrektorki. Wtedy Ty też spełnisz swoje marzenie. To jak?
Lee nie zastanawiał się długo.
-Dobra, niech będzie!-przyjął propozycje
-Świetnie, a więc musisz...-powiedział mu na ucho cały plan.
~~*~~
Po lekcjach zdenerwowany Sasuke zmierzał do swojego pokoju
-Co ona sobie wyobraża?!-pomyślał
Gdy otworzył drzwi i zobaczył, że jego partnerki nie było w salonie, a w kuchni leżały resztki rozlanej kawy pobiegł do sypialni.
Zobaczył coś, co go przeraziło
Okno było całkowicie otwarte, a w tymże oknie stała zakapturzona postać, jakby miała zaraz skoczyć
To samo on pragnął kiedyś zrobić, skoczyć z okna i zabić się.
-OKAMI!! NIE SKACZ!-wrzasnął kruczoczarny i objął ją od tyłu- Proszę, nie skacz! Nie rób tego samego błędu, co ja kiedyś... Przepraszam za wszystko, tylko proszę.. NIE SKACZ!
Arya zrozumiała, że jemu na niej bardzo zależy...Że to wszystko JEJ wina.
Zeszła z parapetu i usiadła na łóżku, jej współlokator usiadł obok niej
-Nie przepraszaj mnie... To ja powinnam Cię przeprosić, Sasuke...Obiecałam sobie, że Ci zaufam. Jeżeli Ty ufasz im-ja też im zaufam. Bałam się, że mogą nas próbować rozdzielić albo, że wydalą mnie ze szkoły i już Cię więcej nie spotkam-wyszeptała ściągając kaptur
-Nie.. Ja też powinienem przeprosić... Byłem zbyt pewny siebie, myślałem, że skoro mnie kochasz to i zaufasz mi. Nie doceniłem Ciebie i tego jak duży wysiłek wkładasz, aby ta tajemnica nie wyszła na jaw... Wybacz-przytulił ją Uchiha-Ale wiesz... Nie musiałaś od razu popełniać przez to samobójstwa...
-Hę? To tak wyglądało? Eh... Było mi po prostu duszno i chciałam się przewietrzyć...Nieźle Cię nastraszyłam, co?-zażartowała sobie nastolatka
-Nigdy więcej już tak nie rób... Porozmawiaj ze mną o tym, mamy sobie przecież ufać i powierzać wszystkie tajemnice-pouczył ją partner
Już miał złożyć na jej ustach ciepły pocałunek, kiedy nagle usłyszeli pukanie do drzwi
Wilczyca szybko zakryła głowę i przygotowała swoją katanę.
-Kto tam?-zapytał chłopak
-Tu Lee, wiem że możesz mi nie uwierzyć, ale mam pilną wiadomość od Dyrektorki-chce się z tobą spotkać w biosferycznej kuli. Nie wiem w jakiej sprawie, powiedziała tylko tyle...
-Skąd mam pewność, że to nie jest pułapka!?-krzyknął młodzieniec
-Uwierz mi, że ja też bym myślał, że to pułapka. Twoja sprawa czy przyjdziesz, ale Dyrektorka wyglądała na bardzo wkurzoną... Jeżeli nie chcesz mieć kłopotów to radzę Ci przyjść-rzekł i odszedł
-Nie idź-zaprotestowała dziewczyna- Nie pamiętasz, co mówili Kiba i Naruto? Oni wszyscy pragną naszej śmierci...
-Wiem to, ale... Jeżeli nie kłamał,a ja nie przyjdę mogą mnie wywalić ze szkoły... Nigdy nic nie wiadomo-stawiał na swoim Sasuke
-Więc nie mam wyboru, idę z tobą-powiedziała wilczyca
-Nie, to niebezpieczne, jeżeli to jednak jest pułapka i mnie zabiją... Ty musisz przeżyć, rozumiesz?
Jeżeli umrzesz zanim ja to zrobię, znienawidzę Cię w zaświatach-pogroził ukochanej i wyszedł
~~*~~
Kiedy nastolatek wszedł do kuli nagle wszystkie drzwi zamknęły się za nim na klucz
Próbował je otworzyć, ale nic z tego
-A więc jednak pułapka?...-pomyślał
Lecz nigdzie nie wydział żadnego przeciwnika, ale to mogło wynikać z tego, że była późna godzina, więc było ciemno.
Sasuke zachował zimną krew i zaczął przyzwyczajać wzrok do ciemności
-Jest tu kto?-powiedział nie spuszczając gardy
Odpowiedział mu głos
-Jesteś bardzo naiwny, Uchiha...
Kiedy księżyc wyszedł zza chmur zobaczył przed sobą Gaare
-Tak myślałem, że Ty będziesz pierwszym zabójcą. Ale gdzie Twoja książeczka, o wielki zabójco?-zakpił sobie z niego
-Spójrz sobie na pierwsze drzwi wejściowe-rzekł spokojnie zabójca
Na drzwiach była przyczepiona książeczka z imieniem
-Cholera- przeklął pod nosem kruczoczarny
-Zabawmy się, Uchiha!- krzyknął szkarłatno-włosy i ruszył na swoją ofiarę
Sasuke wyciągnął szybkim ruchem swą katanę i odparł pierwszy atak .
Brat Kankuro nie zamierza odpuścić i chowa się w pobliskich krzakach, porusza się bezszelestnie, dlatego jego przeciwnik nie może usłyszeć gdzie się znajduję.
Gdy Uchiha jest odwrócony plecami i trzyma gardę, Gaara podbiega do niego i swoją szablą zacina jego skórę na ramieniu, następnie wyciąga z baniaka piasek i osypuje mu oczy, potem kopie go w brzuch i ofiara zostaje odrzucona w tył
Jednakże Kruczoczarny wstaje i zaczyna ocierać oczy
-Żałosne, naprawdę... Jesteś taki słaby, że musisz mnie osypywać piaskiem?-kpił z niego nadal przecierając oczy-Zacznij walczyć jak prawdziwy zabójca, gnoju!
Wypowiadając te słowa tym razem to on ruszył w stronę przeciwnika, omijając jego szablę podciął mu nogi, gdy szkarłatno-włosy próbuje wstać zostaje dźgnięty w obojczyk kataną.
Kiedy Sasuke już przygotowuje się do ostatecznego ciosu kataną w gardło nagle zostaje silnie walnięty pięścią w kręgosłup, co powoduje to iż wylądowuje pod drzewem
Nastolatek zbiera się do kupy i zauważa Lee nad Gaarą
-W porządku?-pyta się Gaary
-Tak.. Dobre masz dobre wyczucie czasu-odpowiada chłopak wstając i trzymając się za ranę-Wkurwił mnie ten chłopczyk, czas z nim skończyć.
Krzaczasto-brwisty z niezwykłą szybkością dociera do prawie połamanego Uchihy i zasadza mu ostrego kopniaka w podbródek, w powietrzu pojawia się za nim i zadaje mu serię uderzeń w żebra, wytrąca mu katanę i uderza znów w kręgosłup. Kiedy półprzytomny kruczoczarny leży na ziemi brat Kankuro podchodzi do niego.
-Nie martw się, zabiję Cię szybko i bezboleśnie. Zaraz będziesz wąchać kwiatki od spodu-grozi chłopakowi
Kiedy już ma wbić mu szablę w tchawicę nagle cała kula biosferyczna pęka, a w ziemie coś się wbija z niesamowitym hukiem robiąc przy tym dużo zamieszania
-Co to do cholery?!-wrzasnął Gaara
W tym momencie z dymu wyłania się postać, która swymi pazurami przebija serce szkarłatno-włosego.
To Arya!
Wyjmuje jego serce, a ten opada na ziemie całkowicie martwy
Uchiha jest na skraju śmierci... Obraz zaczyna się rozmazywać, przestaje słyszeć głosy... Ciało odmawia posłuszeństwa
Nie przejmując się swoim umierającym ukochanym wilczyca zdejmuje płaszcz i pożera niczym jabłko serce
Co się z nią dzieje?
Kim ona jest...
-CHOLERA... Gaara?!- wykrzykuje zdenerwowany Lee- TY... TY JESTEŚ OKAMI?! Ty jesteś... wilczycą... Ty jesteś de--
Ale zanim zdążył wypowiedzieć to słowo jego głowa została odcięta przez katanę dziewczyny
Ona przytrzymuje jego ciało i pazurami sadystycznie wyjmuje serce, które również pożera.
Zakrwawiona podchodzi do leżącego obok Sasuke i klęka przy nim, przygotuje swoje szpony i...
Odzyskuje świadomość
-N-Nie...To znowu się dzieje... -szepcze wilczyca- Sasuke... Sasuke...
Jednak jej partner nie odzywa się ani słowem
Nastolatka ubiera szybko swój płaszcz, bierze Uchihe na plecy i znika z miejsca morderstwa.
~*~
No i rozdzialik jest
Eh... Szczerze nie podoba mi się on... Ale taką historię ułożyłam sobie w głowie i chcę pisać opowiadanie na jej podstawie.
No trudno, nudno też czasem musi być XD
Zapraszam na kolejne rozdziały
//Arya~