Postacie

środa, 9 lipca 2014

One Shot ,,KibaNaru''

~~~~~~*~~~~~~
W moim sercu kryła się pustka
Którą Ty wypełniłeś swoim uśmiechem
Twój śmiech był melodią dla mych uszu
Twe oczy były moim niebem
Twa twarz moim natchnieniem
A Ty sam-całym moim życiem
~~~~*~~~~
Od zawsze nienawidziłem mojej rodziny za to, że chcieli bym został zabójcą tak samo jak oni
To była nasza tradycja...
Ale ja nie chce, nie chce już zabijać i być splugawiony krwią innych ludzi
Bezbronnych ludzi.. Cywili, którzy niczym sobie nie zawinili
Przerwę tą tradycje raz na zawsze.
W tej klasie postaram się przeżyć jak najdłużej
Nie!
Ja przeżyje, na pewno!
~~*~~
Wchodząc do klasy nie chciałem zwracać na siebie uwagi, aby nie wzięli mnie od razu na pierwszy ogień
Wszyscy są tacy spokojni...
Pieprzone złudzenia!
Wszyscy będą mieli zamiar unicestwić mnie, bo będę najsłabszy i nie będę chciał zabijać
-Czego ja się właściwie boję?- pomyślałem siadając w ostatniej ławce środowego rzędu- Nie boję się śmierci, każdy kiedyś musi umrzeć... Więc czego?
-Gdzie ten nauczyciel?! Spóźnia się...-krzyknąłem wkurzony czując pulsujący ból głowy- Jeżeli zaraz nie przyjdzie, to zrywam się stąd...
Jak na moje zawołanie pojawił się nasz nauczyciel, co tu dużo gadać... Jest strasznie naiwny, nawet nie wie kogo naucza.
Nie słuchałem jego durnej wymówki, czekałem aż te przeklęte lekcje się nareszcie skończą
Zaczął sprawdzać obecność, podniosłem się i z fałszywym entuzjazmem rzuciłem krótkie ,,tutaj!''
Po czym szybko usiadłem widząc przeszywający wzrok chłopaka o czarnych jak otchłań włosach i oczach o kolorze onyksu.
Chyba mu się nie spodobałem...
Kiedy ostatni uczeń został wymieniony przez nauczyciela nikt się nie odezwał
-Pewnie jakiś wagarowicz, który myśli, że jest pępkiem świata i może sobie robić, co mu się żywnie podoba...-przeszło mi przez myśl
-Naruto Uzumaki? Czy jest dzisiaj obecny?-zapytał nauczyciel po czym wszyscy usłyszeliśmy trzask drzwi, a w nich pojawił się uczeń, o którym była mowa
-JESTEMM!!!- wykrzyknął i przeprosił za spóźnienie poszedł do ławki przede mną i usiadł spokojnie na miejsce
Lecz zanim jeszcze usiadł szybko go przeanalizowałem, nie wyglądał jak wagarowicz albo jakiś podejrzany typek.
Ale coś mi mówiło, że dużo przeszedł w swoim życiu i zachowuje się podobnie jak ja, ten fałszywy entuzjazm i jego wyimaginowany uśmiech
Lecz nigdy w życiu nie widziałem równie pięknego uśmiechu, co on miał... Do tego te wspaniałe lazurowe oczy, przez chwile zatopiłem się w nich i poczułem jakbym patrzył na czyste niebo
Jego piękna śniada skóra idealnie kontrastowała z włosami koloru pszenicy
Na przepięknych rumianych policzkach widniały blizny w kształcie lisich wąsów, były mocno zarysowane
-Zastanawiam się, co mu się przytrafiło-zacząłem rozmyślać wlepiając swój wzrok w jego plecy
~~*~~
Po skończonej lekcji blondyn podszedł do mnie i ze swoim przepięknym uśmiechem rzekł
-Cześć! Jestem Naruto Uzumaki, Ty jesteś Kiba, prawda?-uśmiechał się od ucha do ucha, ale ten uśmiech był inny od poprzedniego, tak jakby zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie...
Wyciągnął w moim kierunku dłoń
-Co Ty na to byśmy połączyli siły?- znów mówiąc uśmiechał się
-Wybacz, nie jestem zainteresowany morderstwami-syknąłem, ale w duszy naprawdę potrzebowałem kogoś takiego jak on przy sobie
-Ja też-szepnął przybliżając swoją twarz do mojej-Nie chce już zabijać, dlatego cieszę się, że Ty również podzielasz te zdanie. To jak?
Gdy przybliżył swoją twarz do mojej serce zaczęło mi walić jak szalone
Dlaczego?
Przecież się go nie bałem...
Cholernie wkurzające uczucie, modliłem się tylko, by on nie usłyszał tego bicia
-Zgoda, kolego-odpowiedziałem swoim uśmiechem i podałem mu dłoń
Dlaczego się zgodziłem?
Czy to zasługa tego jego oszałamiającego uśmiechu
A może tych pięknych niebieskich oczu...?
~~*~~
Kiedy nauczyciel powiedział, że będziemy mieć pokoje w parach trochę się zaniepokoiłem
Żeby ukryć swoje zdenerwowanie pobiegłem za obiektem moich rozmyślań i próbowałem dopasować się do jego charakteru
Uzumaki stanął przez pokojem i zawołał mnie szczerząc do mnie swoje białe jak śnieg ząbki
-No, to mieszkamy razem!-krzyknął i otworzył drzwi ciągnąc mnie za rękę
Kiedy tylko usłyszałem, że będę mieszał razem z nim mój dziwny niepokój znikł i na to miejsce zagościło poczucie spokoju
Dlaczego?...
-Dlaczego ja tak cholernie się ucieszyłem, że z nim mieszkam!?-pomyślałem siadając na miękkiej kanapie
Postaram się go olać, w końcu nigdy nie wiadomo czy rzeczywiście mówił prawdę...
-No dobra Kiba, jak Ty się nie odzywasz to ja idę się pierwszy umyć- z rozmyślań wyciągnął mnie jego natarczywy głos
Siedziałem na kanapie i przez cały czas myślałem, co się ze mną dziwnego dzieje
I jak na złość znowu z moich myśli wyciągnął mnie Naruto
Doznałem szoku
Jego twarz była tak bardzo blisko mojej, miał na sobie tylko ręcznik zakrywający dolną część ciała
Patrzył na mnie tymi słodkimi ślepiami...
Pochylał się nade mną i potrząsał moim barkiem
-Kiba? Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
Lecz do mnie nic nie docierało, patrzyłem jak zahipnotyzowany najpierw na jego umięśnione uda, potem na ręcznik okrywający jego męskość, następnie na jego lekko umięśniony tors, który był bardzo podobny do mojego. A na koniec na jego mokrą od wody twarz i poprzyklejane do niej kosmyki włosów
Zaczęło mi się robić gorąco, a w spodniach mój penis okropnie napierał
Podnieciłem się?
Nie zwracając na niego uwagi szybko popędziłem do łazienki i myjąc swe ciało zaspokajałem się
-Ja pierdole... Musze się zaspokajać? TO ŻAŁOSNE!-myślałem- Oby tylko tego nie zauważył...
Kiedy doszedłem stłumiłem jęki rozkoszy gryząc się w wargę
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi
-Kiba? Na pewno wszystko ok? Trochę długo tam siedzisz... Pomóc Ci z czymś-usłyszałem jego krzykliwy głos
-NIE!-wrzasnąłem zaniepokojony
On nie może mnie zobaczyć w takim stanie...
-Nic mi nie jest, już wychodzę- dodałem po chwili i zacząłem się wycierać ręcznikiem
-Dobra, to ja przygotuję kolacje-powiedział i usłyszałem kroki w stronę kuchni
Ochłonąłem trochę i wyszedłem z łazienki
Zauważyłem wzrok Uzumakiego wpatrzony we mnie
Na szczęście był już ubrany, miał na sobie przydługą niebieską koszule z krótkimi rękawami i czarne bokserki
-Co się tak patrzysz, nigdy faceta nie widziałeś?- zdziwiłem się
Zobaczyłem jak blondyn momentalnie odwrócił głowę w drugą stronę i był cały czerwony
-J-jasne, że widziałem. Ale mógłbyś przynajmniej ubrać jakieś bokserki
Dopiero w tym momencie spostrzegłem, że nie mam nic na sobie
-Z-Z-zapomniałem wziąć-skłamałem i szybko ubrałem czyste bokserki
Dobrze, że nie byłem podniecony, wtedy byłbym skończony...
-Co na kolacje?-zmieniłem temat
-Nic szczególnego, kanapki z szynką i pomidorem-odpowiedział mi jakby nigdy nic
Gdy skończyliśmy jeść Naruto podszedł do mnie i złapał mnie za rękę
-Na pewno wszystko dobrze? Jesteś jakiś nieobecny-patrzył na mnie tak troskliwie
Moje serce znowu szybciej zabiło, tym razem pędziło jak szalone
Coraz ciężej mi się oddychało i było mi coraz bardziej gorąco
-Boże Kiba! Czy Ty masz gorączkę?! Co Ci jest?-przyłożył swoje czoło do mojego-Nie, nie masz temperatury
-Ciekawe jak smakują jego usta-przeszło mi przez myśl
Nim się spostrzegłem przyciągnąłem go do siebie i zacząłem go całować, oplotłem jego ciało własnymi nogami i wplotłem swoją dłoń w kosmyki jego włosów. Gdy zaczął się wyrywać zrozumiałem, co ja właśnie zrobiłem
Wstał z krzesła i patrzył na mnie z lekkim zdziwieniem
-Co ja najlepszego zrobiłem!?-skarciłem siebie w myślach
-Kiba...-zaczął
-Nie mów nic... Zapomnij o tym-zrezygnowałem z tłumaczeń i gdy miałem już pójść do sypialni zatrzymały mnie jego silne ramiona
-Kiba proszę, powiedz mi. Dlaczego to zrobiłeś...?-te jego oczy... one mogły przeszywać mnie gorzej niż te Uchihy
Jednakże ja nie odezwałem się ani słowem, sam nie wiedziałem dlaczego to robię... Próbowałem się wyrwać z jego objęcia, ale on stawiał stanowczy upór
-P-puść mnie!-krzyknąłem do niego wkurzony
-Nie puszcze Cię Kiba, chce znać powód, dla którego--
-CHCESZ ZNAĆ TEN PIEPRZONY POWÓD? DOBRZE, A WIĘC POWIEM CI-już się nie wahałem-KOCHAM CIĘ!
Nareszcie udało mi się wyrwać, ubrałem się byle jak i wyszedłem z pokoju. Nie chce widzieć jak on się ze mnie śmieje, pewnie coś sobie jeszcze pomyśli. Nie obchodzi mnie to, ja i tak go kocham
-Co Ty pierdolisz, Kiba?-myślałem-Boże w jeden dzień zamieniłem się w pedała
Ale dla mnie już nie była ważna płeć, ja go naprawdę kochałem...
Usiadłem pod drzewem przy pobliskim jeziorze, skuliłem nogi pod brodę i siedziałem tam tak dopóki nie usłyszałem głosu wołającego moje imię.
-Kiba! Kiba gdzie jesteś!?-znów usłyszałem ten krzykliwy głos
Nie odezwałem się, nie chce by widział...
Co widział?
D-Dlaczego...
Dopiero w tamtym momencie spostrzegłem, że z moich oczu lecą łzy
A moje serce coraz mocniej było ściskane przez żal
Przyłożyłem rękę do ust, żeby ten palant nie usłyszał moich łkań, jednak na marne...
Po paru sekundach skutecznie mnie odnalazł
Zakryłem się nogami i odwróciłem w drugą strone
Nie chce...
Nie chce, żeby widział jak płacze
-Kiba...?- ukucnął obok mnie
-O-odejdź stąd...-próbowałem tak zmodulować głos, aby nie było słychać mojego płaczu
-Czy Ty płaczesz?-próbował oderwać nogi od mojego czoła
Tego już było dla mnie za wiele, teraz pewnie zobaczy mnie płaczącego, wyśmieje mnie i zostawi
Wstałem nadal odwrócony do niego plecami i miałem zamiar stamtąd uciec jak najdalej.
Chciałem zakopać się pod ziemie
Tym razem nie objął mnie tak jak wcześniej, tylko złapał delikatnie za rękę
-Proszę, nie uciekaj. Porozmawiaj ze mną- prosił mnie tym swoim słodkim głosem
Z zamglonymi oczami odwróciłem się do niego i wtedy zobaczyłem jak cała radość z niego znika
Została tylko smutna twarz na której spływały samotne łzy
-Na..ruto- wydukałem wpatrując się zszokowany w jego twarz, na której malował się okropny smutek i cierpienie
Jego cała radość zniknęła
Ale dlaczego?
-Jeżeli to, co powiedziałeś jest prawdą i te uczucie jest prawdziwe... T-to zaakceptuje je, bo ja czuję to samo, Kiba.
Moje ciało zostało chwilowo sparaliżowane, jakby ktoś użył na mnie paralizatora
Kilkadziesiąt razy analizowałem te dwa zdania. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom
,,Ja czuje to samo'' ,,to samo'' ,,to samo''
Te myśli ciągle krążyły mi w głowie
Szybko się ocknąłem i jeszcze raz spojrzałem w jego oczy
-Naprawdę?-nareszcie się odezwałem
-Tak, naprawdę- przyciągnął mnie do siebie i złożył ciepły pocałunek na moich ustach
Zaczęliśmy namiętnie, ale delikatnie się obściskiwać. Badaliśmy swoje wnętrza i ssaliśmy swoje języki.
Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie
-Naru, dlaczego płaczesz- spytałem kiedy nadal widziałem te okropne łzy przykrywające jego zawsze uśmiechniętą twarz
On odsunął się ode mnie i usiadł pod tym samym drzewem co ja wcześniej
Przysunąłem się do niego i oparłem swoją głowę na jego barku
-Czemu płaczesz?-ponowiłem pytanie
-Bo... Bo powiedziałeś, że mnie kochasz, a.. a takie słowa usłyszałem tylko raz w życiu-szepnął do mnie
Zacząłem go wypytywać, o co mu chodzi.... jakie ,,raz w życiu''?
Dowiedziałem się, że gdy miał 2 latka w pożarze zginęła cała jego rodzina, a pod swoje skrzydła wziął go ojciec chrzestny- Jiraya
Jiraya szkolił go na zabójcę, bo on sam był najemnikiem.
Naruto bardzo to przeżył, gdy dowiedział się, że jego rodzice uratowali go przed śmiercią i sami zginęli.
Dlatego zawsze się uśmiechał, nie okazywał słabości i nigdy się nie poddawał.
W środku wierzył, że kiedyś los się do niego uśmiechnie
I ten dzień nastał dzisiaj
-A twoje blizny na polikach?-pragnąłem dowiedzieć się jaka osoba oszpeciła jego przepiękną twarz
-Wiesz.. To jest dość krótka i niezrozumiała historia, którą sam niezbyt rozumiem.. Ale zaczęło się to tak, że gdy miałem 6 lat wyszedłem pobawić się z innymi dziećmi na dworze.
Gdy słońce zaszło wszystkie dzieci zostały odprowadzone przez swoich rodziców do domu... Było mi bardzo żal, że ja nie mogłem mieć takiej rodziny
Ale nie myślałem o tym dużo...
Tak więc, gdy wszyscy poszli, ja chciałem się jeszcze trochę pobawić, ale nie miałem z kim
Kiedy było już zupełnie ciemno poszedłem do pobliskich krzaków i udawałem, że jestem panterą
Udawałem, że patyki to moje ofiary i skakałem na nie
Nagle usłyszałem trzeszczenie w krzakach i bardzo się przestraszyłem, zacząłem syczeć jak napuszony kot, ale trzeszczenie nie ustawało
Postanowiłem zobaczyć, co tam się kryje
Zanim w ogóle zbliżyłem się choć troszkę do krzaków z nich wyskoczył trochę większy ode mnie biały wilk
Popatrzyłem prosto w jego oczy, były takie piękne. Takie dzikie i jeszcze bardziej niebieskie od moich
-I co w tym dziwnego, ja nadal nie wiem skąd Ty masz te blizny...-przerwałem mu
-Słuchaj dalej-rzekł szybko i zaczął kontynuować-Patrzyłem chwile na te jego oczy, po czym prawdopodobnie straciłem przytomność, bo obudziłem się u Jirayi w pokoju.
Pytałem, co się stało i gdzie ten biały wilk, którego spotkałem
Ale Jiraya w ogóle nie wiedział, o co chodzi
Wziął tylko małe lusterko i dał mi je
-Oh Naruto... Zobacz jak Ty teraz wyglądasz..Coś Ty wczoraj robił? Znalazłem Cię nieprzytomnego w krzakach-rzekł
Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem.
Na moich dziecięcych policzkach widniały właśnie te blizny...
Były całe czerwone i co chwile lała się z nich krew
-A więc to tak... Więc ten wilk Ci to zrobił. A to skurwiel
-Teraz to już wygląda lepiej, prawda?-uśmiechnął się znów do mnie, znowu mogłem podziwiać ten jego piękny uśmiech
-Tak. Przynajmniej nie są czerwone tylko czarne już.
Zaczęliśmy się głośno śmiać
-Naruto...-zacząłem
-Hm?-przybliżył się do mnie
-Dzięki tobie w moim życiu rozpoczął się nowy rozdział zatytułowany ,,Naruto Uzumaki''
Jesteś od teraz na zawsze moim jedynym życiem
Szarą, nudną rzeczywistość rozjaśniłeś swoim uśmiechem
Swymi oczami oczarowałeś mnie bardziej niż cokolwiek innego
Kocham Cię całego i pragnę Ciebie najbardziej na świecie
Twoich uczuć, twojego wyglądu, całego Ciebie
Zostań przy mnie póki śmierć nas nie rozłączy
-Tak.. Zostane, Kiba. Kocham Cię- mówiąc to znów złączyliśmy się w pocałunku
Nasze języki tańczyły ze sobą doprowadzając nas do białej gorączki
Odchyliłem jego głowę na bok i zacząłem lizać i na przemian całować jego szyję
Potem przerzuciłem się na ucho, lekko przegryzałem i lizałem
Rękami masowałem jego plecy, a on masował moją zewnętrzną stronę ud
Usiadł na mnie okrakiem i zaczął się ocierać o moje przyrodzenie
Poczułem, że on również się podniecił
Rozpiąłem jego bluzę i zacząłem pieścić jego sutki opuszkami palców
Przeniosłem głowę na jego tors, a on wplótł swoje palce w moje włosy
Przejeżdżałem językiem po jego zarysach mięśni, gdy doszedłem do sutków wziąłem je i zacząłem lekko przegryzać i lizać naokoło
Słyszałem jego ciche jęki rozkoszy i jeszcze bardziej się nakręcałem
-Ki-ba-wydyszał blondynek-Chodźmy do... pokoju!- krzyknął z bólu kiedy przegryzłem jego płatek ucha
Dopiero teraz oprzytomniałem i zobaczyłem, że jesteśmy nad jeziorem
Szybko się zebraliśmy i trzymając się za ręce pobiegliśmy do pokoju
~~*~~
Wchodząc ściągnąłem tylko buty i czym prędzej przewaliłem mojego ukochanego na łóżko
-Naruto ufasz mi?- szepnąłem do niego
-Tak.. Ufam Ci, Kiba.-odpowiedział mi całując mnie
Rozebrałem go do samych bokserek i ponowiłem pieszczoty
Najpierw gorący pocałunek, potem kilkadziesiąt malinek na szyi, sutki i zarysy mięśni
Dotarłem na dół jego torsu i zacząłem się ocierać o jego stojącego już penisa
Słyszałem tylko jego ciche pomruki i dyszenie
Nie drażniąc się już z nim szybko ściągnąłem z niego bokserki i wziąłem jego męskość do buzi
-Ahh!-mruknął kiedy zacząłem przyśpieszać ruchy głową
-K...IBA-usłyszałem kiedy doszedł
Wtedy pocałowałem go znów namiętnie w usta i zmęczeni poszliśmy spać
~*~
Yaooiii XD
Pozwoliłam sobie napisać jałojica na pożegnanie
A co!
Mam nadzieję, że wam się podobało
Przypominam, że następny rozdział pojawi się dopiero po 23 lipca :c
No to co..
Papa! :)
//Arya~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz